„Sama idea powstała stąd, że uchodźcy, którzy się pojawili w Polsce, Afrykańczycy, władali językiem francuskim i dowiedzieli się, nie wiem jak, że ja jestem osobą francuskojęzyczną. Pojawili się tutaj i systematycznie zaczęli przychodzić, i odkryli tutaj swój dom. Poczuli się tu bezpiecznie”.

GRZEGORZ BOCHENEK, Prezes Fundacji JRS Poland

Rytm niósł się po całym dziedzińcu. Ten dzień był bezwietrzny i tylko taniec kilkuset stóp wprawiał w ruch jesienne liście. Wyjątkowa feeria barw nie była jednak zwiastunem zmiany pór roku, która tym razem musiała ustąpić kolorom światowych folklorów. Trwał Festiwal Wielu Kultur – celebracja różnorodnych zwyczajów i tradycji, obecnych razem, we wspólnej przestrzeni przy ulicy Rakowieckiej.

„Sama idea powstała stąd, że uchodźcy, którzy się pojawili w Polsce, Afrykańczycy, władali językiem francuskim i dowiedzieli się, nie wiem jak, że ja jestem osobą francuskojęzyczną. Pojawili się tutaj i systematycznie zaczęli przychodzić, i odkryli tutaj swój dom. Poczuli się tu bezpiecznie”. O. Grzegorz Bochenek SJ jest pierwszym rozdziałem tej historii, choć upiera się, że była to grupa Rwandyjczyków. Potrzeba przyszła z zewnątrz, ale to jego inicjatywa, dwanaście lat temu, dała zalążek Jezuickiemu Centrum Społecznemu (JCS) obecnemu wtedy przy ul. Narbutta 21 – w warszawskiej Kurii Towarzystwa Jezusowego.

Wówczas, w 2012 r., temat uchodźctwa w Polsce praktycznie nie istniał. Jak mówi o. Grzegorz „nasza działalność była uznawana za coś nowatorskiego, zwłaszcza w ramach Kościoła katolickiego”. Uchodźców nie widziało się bowiem na co dzień, nie pisały o nich media, nie pokazywała ich telewizja. Ktoś miałby dobrowolnie wybrać Polskę na swój nowy dom? Swoją drugą ojczyznę? W obliczu tylu cieplejszych, pozornie lepiej usytuowanych, o łatwiej przyswajalnym języku krajów, wydawało się to co najmniej oryginalnym pomysłem. Czas pokazywał jednak odwrotną tendencję – zjawisko przymusowej migracji nabierało na sile. Słowo o miejscu „na Narbutta” niosło się, intensywnie powiększając grono uchodźców pojawiających się w przestrzeniach jezuickich, a jego skrywany założyciel obserwował, jak zamienia się ono w trwałą, międzykulturową i ponad religijną wspólnotę.

O. Grzegorz Bochenek wraz z grupą uchodźców z Rwandy, Narbutta 21, Warszawa, 2012

„Jest jesień, październik 2013 r., nie pamiętam dokładnie dnia, ale jest wieczorna Msza święta u Matki Bożej Łaskawej (w jezuickim sanktuarium na warszawskiej starówce; przyp. autora), za mną stoi bardzo miły i przystojny chłopak, i tak mi przemknęło przez głowę, że ja tę twarz znam. Po Mszy schodząc schodami, ktoś mnie woła: “Siostro, Siostro!”, i to było dokładnie pod kolumną Zygmunta. W trakcie rozmowy okazało się, że jest to Rafał Bulowski, ówczesny scholastyk, który mnie jakoś rozpoznał chyba ze zdjęć – bo ja na początku października wróciłam z Kirgistanu z wolontariatu – i zapytał czy nie szukam pracy, ponieważ został posłany przez Prowincjała do prowadzenia JCS, aby działać z uchodźcami. Była to grupa z Rwandy, która sama zapukała do warszawskiej Kurii na Narbutta. Grupa, która szukała francuskojęzycznego księdza do odprawiania Mszy i sprawowania sakramentów. A o. Grzegorz znał dobrze francuski”. Siostra Agata, ze zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa, także biegle włada francuskim, choć na pewno nie jest to główny powód, dla którego pierwotnie znalazła się w JCS (obecnym JRS) i dlaczego pracuje w nim także i dziś.

Jeśli kogoś mamy nazwać duszą tego miejsca, osobą tkającą więzi, tworzącą i dbającą o relacje, to jest nią właśnie Siostra Agata. Jak wspomina, „największą zmorą przybyłych osób był brak znajomości języka polskiego”, który zwłaszcza w tamtych latach zupełnie uniemożliwiał funkcjonowanie w naszym kraju. Naturalną odpowiedzią dzieła przy Narbutta było zatem zorganizowanie kursów językowych, które prowadzone były przez wolontariuszy i które do dziś pozostają flagowym działaniem JRS. Od początku jednak, jak mówi, najważniejsza była społeczność – istniejąca samoczynnie i rozwijająca się drogą pantoflową, bez banerów i reklam, mediów czy rozgłośni, zbierająca się w adaptowanej na świetlicę piwnicy i po prostu spędzająca razem czas. Nauka języka była bowiem jedynie edukacyjnym wstępem do złożonego procesu integracji, który był przez nią inicjowany i w przeróżnych formach rozwijał się przez kolejne siedem lat funkcjonowania JCS.

S. Agata msj (prawy dolny róg) oraz o. Rafał Bulowskie (lewy górny róg) na koloniach z dziećmi,          Jelenia Góra, 2015

„Kiedy przyszłam do JCS (na jesieni 2021 r.; przyp. autora),  był to czas odradzania się. Wraz z ówczesnym dyrektorem – Łukaszem Lewickim SJ, powoli podejmowaliśmy różne inicjatywy, wracały kursy na żywo, choć Covid oczywiście wciąż trwał. 24 lutego 2022 zrobiliśmy pierwszą imprezę – Tłusty Czwartek. Świetny wybór terminu. No i się zaczęło. Tego, co się działo, nie da się właściwie opowiedzieć. Cały kraj w tym uczestniczył i wie, jak to wyglądało. Próbowaliśmy różnych rzeczy – mieliśmy punkt na granicy razem z Caritasem, z innymi organizacjami ratowaliśmy autokar nieukraińskich uchodźców z Ukrainy, w międzyczasie przyjmowaliśmy ludzi, prowadziliśmy kursy, szukaliśmy mieszkań, ratowaliśmy w różnych ekstremalnych sytuacjach, prowadziliśmy grupę modlitwy i grupy wsparcia online. Z tego czasu głównie pamiętam chaos. Było dużo pomysłów i chętnych, żeby je realizować, lecz wszystko było robione intuicyjnie. Trochę po omacku i w modlitwie”. Siostra Urszula Krajewska RSCJ, ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa Sacré Coeur rozpoczęła pracę w JCS na kilka miesięcy przed wybuchem wojny w Ukrainie. W tym czasie, gdy świat starał się wrócić do normalności po trwającej od dwóch lat pandemii, jej niewątpliwe zorganizowanie i dyscyplina pozwoliły na stopniowe organizowanie na nowo działań Fundacji.

Przed rokiem 2020 siedziba JCS przeniosła się z budynku kurii przy Narbutta na teren Sanktuarium Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej 61 w Warszawie. W roku pandemicznym działania Fundacji prowadzone były online, a powrót do tętniącej życiem, otwartej na wszystkich przestrzeni możliwy był dopiero wraz z przyjściem Siostry Uli. Co dość symboliczne, nowe biuro JCS/JRS również jest adaptowaną piwnicą, oddając nieco tym samym charakter pierwotnej siedziby, mimo jego dużo większych i wyraźnie odnowionych przestrzeni. Jak zaznacza Siostra Ula, coraz więcej też się tutaj dzieje. Dzieje się tak za sprawą większego zespołu oraz wielokrotnie większej ilości wolontariuszy – na początku 2024 r. w JRS Polska pracowało już bowiem kilkanaście osób. Podkreśla ona również jak ważne stało się to, że zostaliśmy częścią globalnej Fundacji Jesuit Refugee Service. Dało nam to poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa dla działań prowadzonych w Polsce. „Możemy dawać stałe wsparcie, a jednocześnie nie straciliśmy tego, co zawsze było ważne” dodaje, mówiąc o byciu blisko z ludźmi, indywidualnym kontakcie i tworzeniu międzynarodowej wspólnoty istniejącej ponad wszelkimi podziałami.

S. Urszula Krajewska rscj w trakcie tańców świętujących Wielkanoc, Rakowiecka 61, Warszawa, 2023

JRS Polska, czyli Jezuicka Służba Uchodźcom, to Fundacja, która udzieliła wsparcia przeszło dwóm tysiącom migrantów i uchodźców w pierwszym roku jej istnienia. To także setki osób, które związały się z nią trwale przez dziesięć lat jej działań jako Jezuickie Centrum Społeczne. To przede wszystkim bycie z drugim człowiekiem, towarzyszenie mu rozmową i wysłuchaniem. To darowanie międzykulturowej przestrzeni, w której wszyscy dbają o rozpoznawanie realnych potrzeb drugiej osoby i wspieranie jej w dążeniu do ich realizacji. Kursy polskiego, klub młodzieżowy, konwersatorium językowe, pomoc prawna i psychologiczna, wydarzenia gromadzące wszystkich razem z okazji różnych świąt i okoliczności, są bazą działań Fundacji do wspierania i integrowania migrantów w polską społeczność oraz do tworzenia relacji, które pomagają im odnaleźć się na stałe w naszym – i w ich nowym – kraju. Niezmiennym celem tych dążeń jest budowanie jedności między ludźmi, którzy pochodzą z bardzo różnorodnych miejsc, dając im szansę na realne stworzenie lepszego świata dla nas wszystkich. Świata, gdzie każdy będzie miał szansę na odnalezienie swojego domu. „Tym, że była to dobra, właściwa, Boża decyzja (stworzenie Fundacji; przyp. autora), są ludzie, którzy wracają do nas i podkreślają, że nasze Centrum jest dla nich domem; i z tęsknotą tutaj wracają” podsumowuje 11 lat istnienia Fundacji jej założyciel o. Grzegorz Bochenek.

Dzień Mamy&Dziecka, Rakowiecka 61, Warszawa, 2023

Mikołajki, Narbutta 21, Warszawa, 2015      

Tablica przybyłych narodowości na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, Rakowiecka 61, Warszawa, 2023